środa, 22 stycznia, 2025
spot_imgspot_img

Top 5 This Week

spot_img

Related Posts

Minimalizm w praktyce: jak pozbyć się nadmiaru i żyć z większą lekkością?

Przez długi czas uważałem, że więcej znaczy lepiej – dotyczyło to nie tylko sprzętów elektronicznych czy gadżetów fotograficznych, ale też mnóstwa ubrań i bibelotów, które piętrzyły się w szafkach. W pewnym momencie zaczęło mnie to po prostu przytłaczać. Swoje pierwsze kroki w stronę minimalizmu zacząłem przypadkiem, robiąc „szybkie porządki” w pokoju. Po paru godzinach odkryłem, ile rzeczy tak naprawdę jest mi zbędnych.

Pamiętam, jak w jednej z szaf znalazłem zapomniane pudełko z drobnym sprzętem fotograficznym, którego nie używałem od lat. Tylko kurz się na nim zbierał. Zamiast odłożyć je z powrotem „na później”, po prostu je wystawiłem na sprzedaż. Dostałem kilkadziesiąt złotych, ale cenniejsze było uczucie lekkości – świadomość, że nie zalega mi w kącie coś, co tylko zajmuje miejsce i energetycznie mnie obciąża.

Z czasem zacząłem stosować podobne podejście do innych dziedzin życia. Co jakiś czas robię przegląd szafek kuchennych, półek z książkami czy folderów w komputerze (tam też potrafi zalegać mnóstwo niepotrzebnych plików). Najważniejszy jest spokój, który płynie z tego, że nie otaczam się nadmiarem. W codziennej rutynie staram się mieć to, co naprawdę mnie wspiera, zamiast przytłaczać się kolejnymi „koniecznościami”.

Warto też ustalić sobie pewne zasady, choćby prostą regułę: jeśli coś nie było używane przez rok, rozważam, czy w ogóle jest sens to trzymać. Oczywiście, czasem będzie – na przykład sprzęt sezonowy. Ale w większości przypadków okazuje się, że połowa tych zapomnianych przedmiotów mogłaby trafić w inne ręce, gdzie będzie lepiej służyć.

Zauważyłem też, że kiedy pozbywam się nadmiaru rzeczy, prościej przychodzi mi ogarnianie codziennych spraw. Mniej przedmiotów oznacza mniej sprzątania, a co za tym idzie – więcej czasu na to, co mnie pasjonuje. Paradoksalnie, mniej bodźców wokół sprawia, że jestem bardziej skupiony i spokojniejszy.

Minimalizm to niekoniecznie ciągłe liczenie rzeczy, które się posiada, ani ascetyczne życie w pustych czterech ścianach. Dla mnie to raczej świadome wybieranie tego, co faktycznie wprowadza wartość w moje życie. W wolnej chwili lubię przejrzeć inspiracje na temat declutteringu, przeczytać coś o slow life i przypomnieć sobie, dlaczego zdecydowałem się na to podejście. Najbardziej jednak liczy się doświadczenie, że w końcu wszystko ma swoje miejsce – i to nie tylko fizyczne, ale też w głowie.

Popular Articles